Reklama

Jak nie On, to kto?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ktoś zbadał, że już blisko połowa młodych ludzi deklaruje, iż nie potrzebuje żadnego autorytetu, nikogo takiego, kogo można nazwać swoim wzorem, czy mistrzem. Studentka pedagogiki wyznała, że zupełnie świadomie odrzuciła jakiekolwiek osobowe wzory zachowań, bo sama siebie uważa za kogoś tak niepowtarzalnego, że pójście w czyjeś ślady zabiłoby jej oryginalność. „Chcę być niepowtarzalna i dlatego nie mam zamiaru żyć według jakiegoś obcego modelu!” - wyznała z przekonaniem. Jej życie stało się pełne pustych cokołów, z których strąciła wszelkie możliwe ideały. Ale czy rzeczywiście jej cokoły są puste? Został jej przynajmniej jeden, na którym umieściła samą siebie.

Choćby sto procent ludzi zadeklarowało, że nie ma w swoim życiu żadnych mistrzów, to zawsze będą to tylko deklaracje, bo człowiek z natury potrzebuje kogoś, na kim może się oprzeć, od kogo może się czegoś nauczyć, komu bezpiecznie może podać rękę w chwilach życiowych ciemności. Choć udajemy panów swojego życia, tak naprawdę bardzo potrzebujemy kogoś, kto będzie naszym przewodnikiem i królem. Jest to tylko kwestia wyboru.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Król z wyboru

Reklama

Święty Paweł w Liście do Rzymian zapisał jedno z najważniejszych wyznań wiary: „Jeśli swoimi ustami wyznasz, że Jezus jest Panem, i w swoim sercu uwierzysz, że zmartwychwstał, będziesz zbawiony”. Istotą wiary jest uznanie panowania Boga obecnego w Jezusie Chrystusie. Ale nie można tego zrobić na siłę. Ciągle jest to nasza decyzja, nasz wybór! Życie, tak jak wtedy, przed Męką, stawia przed nami Jezusa z Nazaretu i Jezusa Barabasza. Musimy się opowiedzieć, którego z nich wybierzemy za króla. Barabasz też miał na imię Jezus, ale był co najwyższej parodią prawdziwego Jezusa. Miał coś z rewolucjonisty, który dla swoich idei i dla zysków gotów był nawet zabić człowieka. Za to zresztą trafił do więzienia. Kim był Jezus z Nazaretu? Dobrze wiemy, jakie wartości prezentował i jak żył. Wybór na rozum niby oczywisty, ale w rzeczywistości jest już z tym gorzej. Jak słuchasz serca i sumienia, stajesz po stronie Jezusa, ale jak wsłuchasz się w świat i diabła, szybko dezerterujesz i przynajmniej nie masz ochoty być już tak radykalnie zdecydowany w stronę Boga. Bo jak tu trzymać z uczciwymi, kiedy cwaniakom powodzi się lepiej? Bo jak tu troszczyć się o ubogich, kiedy w życiu trzeba mieć plecy; przecież nic się nie da zrobić bez znajomości? Bo jak być po stronie Chrystusa, kiedy to tak mało popularne i niepoprawne politycznie? Mimo to ciągle tysiące ludzi stawiają na królowanie Jezusa, bo już doświadczyli, że jest to jedyny warunek zwycięstwa miłości.

Miłość i panowanie

Nie można nikogo zmusić do miłości, ale jak się już ktoś zakocha, to zachowuje się co najmniej jak sługa. Jeśli znasz doświadczenie ludzkiej miłości, to wiesz, że zakochany chłopak kręci się wokół swojej dziewczyny jak koło królowej, że zakochana dziewczyna traktuje swojego chłopaka jak pana. Miłość sprawia, że cali jesteśmy dla tych, których kochamy. Żaden normalny mężczyzna nie uwierzy w szczerą miłość kobiety, która ma kilku panów. Kiedy Jezus przypomina najważniejsze przykazanie miłości, poprzedza je niesłychanie ważnym wstępem: „Bóg, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana Boga swego…”. Miłość do Boga zaczyna się od tego, że przyjmuje się Go jako swojego Pana i Króla. Prawdziwe Królestwo Jezusa jest dla zakochanych a nie dla wystraszonych.

Moc w słabości

Wszystkie królewskie atrybuty Jezusa mogą trochę zniechęcić. Korona z cierni, purpurowy płaszcz jak szmata, tron z krzyża, a Król tak sponiewierany, że niepodobny do człowieka. Dla świata to trochę jak angielski kabaret, makabrycznie śmieszny. Świat, jak nie ma racji, to najchętniej ośmiesza. Do dziś ośmiesza Jezusa i Jego wyznawców. Czasem to jedyna broń na moc królestwa Bożego. Czy nie można było tej koronacji urządzić inaczej? Z pewnością nie, bo wtedy to byłoby królestwo z tego świata. Znowu dla silnych, przebojowych i cwanych. A ten Król chce być dla mnie i dla ciebie! Nie dla tych, co uważają się za panów siebie, ale dla tych, którzy czują brzemię swoich słabości i ograniczeń. Bo Jego królestwo jest królestwem prawdy a nie obłudy, królestwem, gdzie słabość wsparta jest Bożą mocą, a nie gdzie boską moc zaczynają przypisywać sobie słabi ludzie.

W Roku Wiary nie mam wątpliwości, że chodzi o jedno, żeby znowu oddać całkowite panowanie Jezusowi i przyjąć Go jako swojego Pana i Króla. Bo jak nie Jezus, to kto?

2012-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwykła niezwykła

18 listopada wspominamy bł. Karolinę Kózkównę, patronkę Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Co dziewczyna, która żyła przeszło wiek temu, może wnieść w życie dzisiejszych młodych ludzi?

KSM nie mógł mieć lepszej patronki. Bł. Karolina była młodą, naturalną, radosną i pełną życia dziewczyną. Potrafiła być świętą na co dzień. Dzieliła się swoją wiarą, organizowała katechezy dla dzieci, a w nocy długimi godzinami się modliła. Przyglądając się życiu KSM-owiczów, można zobaczyć pewne podobieństwa: ewangelizacja, wspólna modlitwa i zabawa. Jednak ona poszła jeszcze krok dalej niż my. Oddała życie w obronie czystości. Powiedziała GOTÓW, gdy Bóg zapytał, czy będzie Go bronić ukrytego w jej ciele – świątyni Ducha Świętego. Patrząc na nią, chcemy uczyć się przyjmowania cierpienia, stawiania oporu złemu oraz walki o wartości, które są dla nas cenne.
CZYTAJ DALEJ

Kalendarz Adwentowy: Radość pośród pytań

2025-12-13 20:09

[ TEMATY ]

Kalendarz Adwentowy 2025

Karol Porwich/Niedziela

• Iz 35, 1-6a. 10, • Jk 5, 7-10, • Mt 11, 2-11
CZYTAJ DALEJ

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy wiedzieć o Niedzieli Gaudete?

2025-12-13 20:25

[ TEMATY ]

Niedziela Gaudete

Karol Porwich/Niedziela

W Adwencie jest taki moment, który – niczym pierwsze różowe światło na porannym niebie – przerywa ciszę oczekiwania i zapowiada coś nowego. Trzecia niedziela - nazywana Niedzielą Gaudete - wprowadza w liturgię ton radości, jednocześnie nie odbierając jej powagi. – „Gaudete” to wezwanie „Radujcie się!”. To pierwsze słowo antyfony, która otwiera liturgię tego dnia. Nie przypadkiem Kościół zaczyna właśnie tak: „z radością, która ma płynąć z bliskości Pana” – mówi liturgista, ks. dr Ryszard Kilanowicz.

W trzecią niedzielę Adwentu radość ma swój wyraźny znak – kolor różowy. To – obok Niedzieli Laetare w Wielkim Poście – jedyne momenty w roku liturgicznym, gdy kapłani mogą założyć ornaty właśnie w tym odcieniu. – Różowy to blednący fiolet. Jak niebo o świcie – jeszcze nie pełnia światła, ale już jego zapowiedź, jeszcze nie dzień, ale już nie noc – mówi ks. dr Ryszard Kilanowicz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję