W 12. kolejce PKO BP Ekstraklasy Czerwono-Niebiescy byli bezbarwni i na stadionie przy ul. Kałuży przegrali 0:2. W pojedynku 1/16 STS Pucharu Polski, rozgrywanym na zondacrypto Arenie, wicemistrzowie Polski nie dali szans „Pasom” i pokonali ich w dobrym stylu 3:0.
Według Marka Papszuna, takie wyjaśnienie stanu rzeczy było oczywiste. – Patrząc na naszą pracę od wielu lat, mówię o sobie, staramy się wyciągać wnioski i nie popełniać tych samych błędów – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Rakowa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W meczu pucharowym gospodarze mieli dużo swobody na boisku. Odcinali od podań środkowych pomocników Cracovii, a sami szanowali piłkę i wciągali rywali na swoją połowę, zmuszając ich do biegania. Odbierali też piłkę w pobliżu pola karnego „Pasów”, a po stracie szybko odbudowywali ustawienie w obronie.
W środku pola dużo drugich piłek zbierał Oskar Repka, który spokojnie rozgrywał i organizował grę Rakowa. Akcje ofensywne inicjował też Karol Struski, posyłając prostopadłe podania w kierunku napastników. Ciężar wielu pojedynków jeden na jednego brali na siebie Jean Carlos oraz Michael Ameyaw.
W 27. minucie piłkarze z Częstochowy mieli na koncie dwa celne strzały, podczas gdy w Krakowie pierwszy z nich oddali dopiero pod koniec meczu. W sumie zawodnicy Marka Papszuna oddali 6 celnych strzałów, a Cracovia nie oddała żadnego.
Reklama
Bohaterem meczu został zdobywca dwóch bramek – Jonatan Braut Brunes, który rozgrywał 50. mecz w barwach Rakowa. Gol, którym otworzył wynik, był pierwszą bramką strzeloną Cracovii przez „Medaliki” od... marca 2023 r. Przy tym trafieniu asystował Patryk Makuch. To dobra wiadomość, ale na pewno zdobyty gol dużo bardziej podbudowałby napastnika, który w każdym meczu pracuje bardzo intensywnie, ale wciąż pozostaje bez trafienia w tym sezonie.
Druga bramka padła po dośrodkowaniu Marka Bulata i dzięki sprytowi Brunesa. Norweg nie ustawił się w „szesnastce” gości, ale wbiegł z głębi pola i precyzyjnie uderzył piłkę głową.
Wynik, po błędzie obrony Cracovii i rajdzie od połowy boiska, ustalił Lamine Diaby-Fadiga. Gdyby Gwinejczyk nie trafił, dobrze ustawiony Imad Rondić, który rozkładał ręce, prosząc o podanie, miałby do kolegi uzasadnione pretensje.
Swojego rywala w 1/8 STS Pucharu Polski częstochowianie poznali podczas losowania, które odbyło się 4 listopada, dzień po oddaniu tego numeru Niedzieli do druku.
