Reklama

Zdrowie

Nasza rozmowa

Chorych psychicznie przybywa

[ TEMATY ]

depresja

psychika

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Chmieliński: – Kim są pacjenci Instytutu Psychiatrii?

Ks. Ireneusz Meller MIC: – Ludźmi, którzy zostali dotknięci chorobą psychiczną. Taka choroba dotyka ludzi w różnym wieku, różnych stanów i zawodów. Są piętnastolatki, są też staruszkowie. Od najprostszych ludzi, po znanych artystów, naukowców, profesorów. Bo przecież choroba psychiczna nie jest związana z umysłem, ale z psychiką. Są to często ludzie bardzo inteligentni i wrażliwi. I ta wrażliwość sprawia, że przy trudniejszych sytuacjach ci ludzie nie wytrzymują psychicznie i następuje załamanie. W konsekwencji przychodzi np. depresja lub inne choroby.

– Pamięta Ksiądz kogoś takiego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Znałem rodzinę, której ojciec prowadził duży zakład pracy. I w pewnym momencie zarząd miasta budynek, w którym zakład się mieścił, przeznaczył do rozbiórki. Temu człowiekowi kazano się wyprowadzić, nie dając mu żadnego miejsca zastępczego. I on, który do tej pory doskonale funkcjonował, kiedy kazano mu się wyprowadzić, załamał się. W 50. roku życia znalazł się w szpitalu dla psychicznie chorych.
Obecna cywilizacja sprzyja rozwojowi chorób psychicznych. W Instytucie pracuję od 16 lat i widzę, że liczba chorych psychicznie się zwiększa. Nazwisk nie wolno mi wymieniać, ale są to osoby bardzo znane z teatru, telewizji, polityki.

Reklama

– Jakie czynniki w dzisiejszych czasach sprzyjają załamaniom psychicznym?

– Przede wszystkim tempo życia. Jest tak szybkie, że człowiek za nim nie nadąża. Ale obecna rzeczywistość polityczna i społeczna również ma wpływ na załamania psychiczne. Bezrobocie, kryzysy rodzinne, konflikty małżeńskie, sprzyjają kryzysom psychicznym.

– A gdzie jest granica, po przekroczeniu której ktoś trafia do szpitala?

– Wtedy, kiedy nie kontroluje już samego siebie i jego zachowanie jest już niepoczytalne. Ma urojenia albo jakieś ogromne poczucie winy i widać, że ten człowiek bez medycyny sobie nie poradzi.

– Jak wygląda stosunek do wiary tych ludzi?

– Często szukają Boga dopiero tutaj, gdy ich dotknęła choroba. Chcąc ich pojednać z Bogiem, mam czasami problem z nadaniem pokuty. Bo niektórzy nie umieją nawet najprostszych modlitw. Ja po latach zaniedbań chciałbym zadać taką pokutę, żeby ten człowiek mógł powrócić do Boga. I zresztą powtarzam często pacjentom: kto modlitwę zaniedbuje, ten od Boga odstępuje. A kto potrafi dobrze się modlić, ten umie dobrze żyć.

– Czy odejście od modlitwy może skutkować zapadnięciem na choroby psychiczne?

Reklama

– Każde odejście od Boga jest pewną dewiacją w życiu człowieka. Bo Bóg przecież nas stworzył dla siebie i, jak powiedział św. Augustyn, niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu. Nie wierzę, że ludzie żyjący z dala od Boga mają spokojne sumienie. Oni mogą zagłuszać to sumienie w jakiś sposób, ale wydaje mi się, że ono ich zawsze dręczy.

– Powrót do Boga jest więc elementem terapeutycznym dla pacjenta?

– Tak, oczywiście! Dlatego prowadzę spotkania terapeutyczno-religijne. I nie rozstaję się z Biblią. Idę do pacjentów za każdym razem z Biblią. Siadamy w kręgu, rozmawiamy, oni zadają pytania. Cieszę się, że są obecni, słuchają.

– Dużo pacjentów ma Ksiądz pod swoją opieką?

– Koło 500.

– Jak wygląda zwyczajny dzień Księdza w szpitalu?

Reklama

– W szpitalu jestem ok. 6.45 rano. Do ok. 7.30 rozdaję Komunię, potem odprawiam Mszę św., jeszcze raz idę z Komunią, a następnie, po odprawie z lekarzami, mam wspomniane spotkania z pacjentami. Każdego dnia na innym oddziale.
Jestem też na każde zawołanie pacjentów. Muszę mieć dla nich czas. Mam takie trzy zasady: miłość, cierpliwość i czas. Pacjent musi dostrzec, że ksiądz nie jest do niego źle ustosunkowany. Nawet wtedy, kiedy pacjent jest niesympatyczny, ma jakieś fanaberie, urojenia, wykrzykuje brzydkie słowa na mnie, muszę być spokojny i cierpliwy.
I mimo, że sami są bardzo agresywni i często trzeba ich w pasy wiązać, to są bardzo wrażliwi na agresję innych, np. lekarzy. A już nie daj Boże, żeby kapelan odezwał się podniesionym głosem.
Chorzy mają różne fantazje, wyobrażenia, czasami nakładają sobie jakieś akty pokutne. Nie wolno im w tym pobłażać, tylko trzeba mówić, że tak postępować nie wolno.
Kiedyś np. jeden z pacjentów zawiesił sobie tabliczkę, że nie będzie przyjmował żadnych pokarmów. Był jednak bardzo religijny i chciał przyjmować Komunię św. Ja na to stwierdziłem: „Przecież pan zna przykazania. Jak pan nie chce przyjmować pokarmów, to zabija swoje ciało i nie zachowuje przykazania. A jeżeli będzie u pana mocne postanowienie poprawy, to ja przyjdę z Komunią św.”. I przy mnie zdjął tabliczkę oraz poprosił, żeby już dawać mu posiłki.

– Jak jest z sakramentem pokuty u tych osób? Skoro są chore, mają np. urojenia, to chyba nie są zdolne do dojrzałego rachunku sumienia?

– Rzeczywiście często jest tak, że ograniczam się tylko do rozmowy. Widząc czyjeś ogromne zaburzenia, odkładam rozgrzeszenie, mówiąc, że jeszcze musimy poczekać. Nieraz oni bardzo nalegają i jeśli znajdę tam odrobinę świadomości, to wiem, że Bóg uzupełni resztę. I wtedy udzielam rozgrzeszenia. Niektórzy się godzą na to, żeby poczekać.

– Ale jeżeli ci ludzie są chorzy, to chyba nie są zdolni do popełnienia grzechu?

– Popełniają czyny, które są materią grzechu, ale żeby był grzech ciężki to musi być świadomość, dobrowolność i odpowiednio ciężka materia. W tym szpitalu często jest tak, że jeden drugiemu zabiera różne rzeczy. Ale nie mają świadomości, że kradną. I daję takiemu Komunię św., chociaż inni krzyczą, żeby nie dawać, bo on źle robi.

– Działanie wobec tych ludzi powinno być chyba dwutorowe, czyli posługa duszpasterska powinna współgrać z pracą lekarzy i terapeutów?

Reklama

– Tak. Jeżeli pacjenci mają pretensje do personelu szpitala, narzekają, że są źle leczeni, to zawsze stoję po stronie lekarzy. Czasami na spowiedzi ktoś wyznaje, że chce ze sobą skończyć. Ja nie mogę wtedy z tej wiedzy skorzystać i powiedzieć lekarzowi, że takiemu a takiemu pacjentowi grozi poważne niebezpieczeństwo, bo szuka okazji, żeby popełnić samobójstwo. Ja wtedy tylko bezwzględnie, jako jeden z warunków ważności spowiedzi, nakazuję, żeby powiedział o tym lekarzowi.

– I tak robią?

– Często tak, ale tego ja już nie kontroluję.

– W tym roku, w orędziu na Światowy Dzień Chorego, Benedykt XVI wzywa do zwrócenia szczególnej uwagi na chorych umysłowo. Jak Ksiądz uważa, dlaczego?

– Bo myślę, że i Ojciec Święty zauważył, że chorych psychicznie obecnie przybywa. A ci ludzie, dotknięci nieszczęściem, potrzebują szczególnej życzliwości miłości.



Ks. Ireneusz Meller MIC urodził się w 1935 r. W 1953 r. złożył pierwsze śluby w Zakonie Księży Marianów. Pracował jako katecheta i duszpasterz ministrantów m.in. w Warszawie i Elblągu. Od 1990 r. jest kapelanem Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nastoletnia depresja

[ TEMATY ]

depresja

nastolatek

Adobe.Stock

Depresja – także u nastolatków – to przewlekła, często nawracająca choroba, która może prowadzić do śmierci. Można ją przyrównać do choroby onkologicznej i nie jest to porównanie przesadzone. W Polsce z powodu samobójstw umiera więcej nastolatków niż z powodu nowotworów. Sprawdź jak rozpoznać depresję u nastolatka.

Depresja, jak każda choroba przewlekła, nie trwa kilka dni ani nawet tygodni lecz najczęściej kilka lub kilkanaście miesięcy. Prawdopodobieństwo nawrotu choroby w ciągu pierwszych kilku lat jest szacowane na około 70 proc. Jeżeli wystąpiły dwa epizody depresji, to kolejny może nawrócić z jeszcze większym prawdopodobieństwem.
CZYTAJ DALEJ

Józef Wilkoń od drewnianych pastuszków apeluje o… zgodę narodową!

2025-12-07 18:02

[ TEMATY ]

dr Milena Kindziuk

Red

Kościół pokamedulski na warszawskich Bielanach, druga niedziela Adwentu. Trwa Msza odprawiana przez biskupa Michała Janochę. W prezbiterium – istna arka Noego: osły, woły, kury, ryby.... Pastuszkowie z tobołkami oraz inne rzeźby autorstwa Józefa Wilkonia. Blisko ołtarza żłóbek z sianem – jeszcze pusty, obok postacie Maryi i Józefa.

Drewniane figury zostały odrestaurowane, był to ich pierwszy publiczny pokaz, teraz trafią na swoje miejsce, wyznaczone im ćwierć wieku temu przez ks. Wojciecha Drozdowicza: do słynnej szopki przy bielańskim kościele, nieopodal UKSW.
CZYTAJ DALEJ

Benedyktynki Misjonarki w Brazylii dziękują Bogu za 40 lat posługi

2025-12-09 15:23

Archiwum sióstr Benedyktynek

Dokładnie 40 lat temu – w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (8.12.1985 r.) – odpowiadając na wołanie Kościoła o nowych zwiastunów Ewangelii – przybyły trzy Siostry Benedyktynki Misjonarki z Polski: s. Scholastyka Raczkiewicz OSB, s. Hiacynta Szeleźniak OSB i s. Marcelina Kuśmierz OSB.

Najmłodsza z nich – ówczesna juniorystka s. Marcelina - ponad 30 lat posługiwała na misjach aż do czasu wyboru na urząd Przełożonej Generalnej, który pełni do dziś. Z kolei najstarsza – s. Scholastyka – trwa nieprzerwanie na misji w Brazylii od 40 lat. Za tym dziełem, które trwa i rozwija się, oręduje z nieba śp. s. Hiacynta, która w 1999 roku powróciła do domu Ojca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję